niedziela, 18 maja 2014

Rozdział II

Wymyśliłam, że będę chodzić do stajni, tak żeby ciocia się nie dowiedziała... Już dojechałyśmy do domu, więc szybko poszłam na górę, do swojego pokoju. Musiałam pomyśleć. Pomyśleć nad tym co powiedzieć cioci, kiedy pójdę do stajni. Gdzie wtedy mam dla niej być? Na weekend miałam łatwe wytłumaczenie- spotykam się z dziewczynami. Właśnie! Czemu wcześniej o tym nie pomyślałam? Muszę zadzwonić. Albo lepiej nie, wyślę im SMS-a, żeby weszły na Skype.
-Cześć, musicie mi pomóc.
-Hej, co się stało? - odpowiedziały chórem, jakby miały scenariusz i wiedziały kiedy, co dokładnie powiedzieć.
- Jak wiecie, przez następne, prawie pół roku, będzie się mną zajmowała ciocia. Ale ona nie pozwala mi jeździć konno!
- No już, ochłoń trochę, pewnie wystarczy z nią tylko porozmawiać.
- Nie Ania, to nie takie łatwe... Już próbowałam. Ale mam inny pomysł.
- Jaki znowu? -Znowu odpowiedziały chóralnie, zastanawiam się czy na pewno nie mają wyćwiczonych tekstów.
- Będę chodzić do stajni tak, żeby ciocia się o tym nie dowiedziała. Tylko nie wiem co jej powiedzieć, ona ma myśleć, że jestem gdzie indziej niż w stajni. Ale musi być wiarygodnie.
- Może powiedz, że jesteś na jakichś zajęciach. -Nina zawsze ma jakiś pomysł (nie zawsze dobry, ale ten wydawał się idealny).
- Ale jakich zajęciach? -Odpowiedziałam bezsilnie
-Może sportowych, które będą się odbywać np. w naszej szkole. Przecież jesteś dobra w biegach. Możesz mówić, że zajęcia są niecałą godzinę po zajęciach plastycznych, a jeszcze musisz się przebrać, zajęcia mogą trwać dwie godziny, ale jeszcze się musisz przebrać, wtedy wrócisz ze stajni pod szkołę, a tam odbierze Cię ciocia.
- Dzięki! Papa.
- Pa!
Wyłączyłam laptop, poszłam do łóżka i byłam zadowolona z siebie, że wreszcie mam plan. Zasnęłam licząc konie przeskakujące przeszkody. nie trudno było mi je sobie wyobrazić, w końcu widziałam takie milion razy, na dodatek, mam nad łóżkiem czarną, dużą naklejkę konia. Następnego dnia, rano zadzwoniłam umówić się na jazdę. Wszystko, co do minuty się zgadzało, wreszcie trening na moich kochanych koniach. W drodze do szkoły powiedziałam cioci, że zapisałam się na treningi w szkole. Ona na szczęście mi uwierzyła.
Po zajęciach plastycznych, szybko ubrałam kremowe bryczesy, sztyblety, czapsy i kurtkę jeździecką, toczek, który był schowany głęboko w plecaku wzięłam pod rękę i szybko poszłam do stajnie, miałam tam niecałe pięć minut. Gdy weszłam do stajni wszystkie konie przywitały mnie rżeniem. Wreszcie... -zaszeptałam pod nosem...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz