czwartek, 15 maja 2014

Rozdział I

Dla mnie konie i jeździectwo to już coś więcej niż pasja. To coś... coś takiego czego po prostu nie da się opisać. Niestety, nie wszyscy to rozumieją...  Na przykład moja ciocia, która się mną zajmuje, bo moi rodzice wyjechali na 5 miesięcy za granice. Coś czuję, że to będzie najdłuższe pięć miesięcy mojego życia. A dlaczego? Bo moja ciocia nie pozwala mi jeździć konno! Muszę teraz chodzić po 2 godziny dziennie do szkoły muzycznej, a potem jedną godzinę do plastycznej... Znaczy zawsze tak było, ale wtedy mi się nie zdawało to tak dużo, bo zawsze jak skończyłam zajęcia muzyczne jechałam na dwugodzinny trening jeździecki, godzinę skokowy i godzinę ujeżdżeniowy na Zafirze i Donnerze lub Onyksie, moich ulubionych koniach, które niestety nie były moje. No cóż, trzeba będzie wytrzymać... Na szczęście mam przyjaciółki, które przynajmniej na chwilę mnie rozweselą. Jest jeszcze Lajla, mój kochany pies.
Dzień po wyjeździe moich rodziców, był piątek, mój ulubiony dzień, bo zawsze z piątek jechałam na kilkogodzinny teren z moim trenerem i koleżankami ze stajni, ale... O nie! Zapomniałam w tamten piątek był mój ostatni teren na następne 5 miesięcy... Mogłam poprosić, żebyśmy, na przykład spali w stajni i z samego rana kontynuowali teren, ale już za późno. Trudno. Widocznie tak musiało być. Ale dlaczego ja nie umiem się z tym pogodzić? Ja nie umiem przestać o tym myśleć... Ok, muszę już iść do szkoły. Pojechałam więc z moją ciocią, ale ja w aucie myślałam tylko o jednym. 
-Emi, jesteś chora? Zawsze dużo ze mną rozmawiasz...
-Nie, po prostu się zamyśliłam. Ładna pogoda, prawda? (Narzuciłam jakikolwiek temat) 
-Haha
-Myślałam z czego ciocia się tak śmieje, ale byłam tak zamyślona, że nawet nie zauważyłam, że pada deszcz.
-Twój przystanek. 
-Zażartowała ciocia stając przy szkole. 
-Pa, do zobaczenia.
-Pa.
Gdy weszłam do szkoły od razu zauważyłam, że już czekają na mnie Zuzia, Jagoda i Julka. 
Szybko poszłyśmy na lekcje.
Po 6 godzinach w szkole wreszcie byłam wolna. Dziewczyny pytały się mnie co dzisiaj robię, chciały się umówić na noc. Powiedziałam, że idę z ciocią do sklepu. Tak naprawdę to po prostu chciałam pomyśleć. Pomyśleć nad tym jak przekonać ciocię żebym mogła jeździć.Oczywiście jeszcze musiałam iść na zajęcia muzyczne i plastyczne. Na muzycznych nic mi nie wychodziło, a na plastycznych mogłam namalować pracę dowolną. Nikt by nie uwierzył co namalowałam... Trzy konie pasące się na trawce, były to oczywiście Zafira, Donner i Onyks. Gdy wracałam do domu, poruszyłam z ciocią temat koni. Gdy tylko powiedziałam "ciooociu" i zabłyszczały mi się oczy, ona już wiedziała, że chodzi mi o konie. Od razu powiedziała NIE. Całą drogę do domu słuchałyśmy w aucie Bastille, Of Monsters And Man, Ed'a Sheeran'a i nic nie mówiłyśmy.
Wiedziałam, że ciocia tak łatwo się nie ugnie więc wymyśliłam inny sposób... 

1 komentarz: